Praca pośrednika w dobie COVID- 19

W ostatnich tygodniach nasze działania skupione są na zagrożeniach, oraz walce z COVID -19. Epidemia, z jaką przyszło nam się zmierzyć wymusza na nas zmiany na wielu płaszczyznach życia, również tej  zawodowej.

Coraz więcej przedsiębiorców, jeśli istnieje taka możliwość decyduje się na pracę zdalną z myślą o bezpieczeństwie swych pracowników. Jednak co w przypadku agentów nieruchomości?  Jak wygląda ich praca w dobie COVID-19, kiedy kontakt z klientem powinien zostać ograniczony do minimum ?

Pośrednicy nieruchomości umawiając się z klientem z rozwagą podchodzą do zaistniałej sytuacji. Często proszą, aby na spotkaniu, poza nim samym, pojawiła się tylko jedna osoba. To z pewnością pozwala zachować środki ostrożności i zminimalizuje niebezpieczeństwo. Wszelkie działania zmierzają do utrzymywania kontaktu przede wszystkim poprzez dostępne narzędzia internetowe.  Świetnie sprawdzą się rozmowy video z obecnym, a także nowym klientem.  To daje możliwość  utrzymania lub budowania zupełnie nowych relacji, które jak wiemy są kluczowym elementem w branży nieruchomości. To od nich zależy, jak potoczą się losy wielu agencji.  Różnego rodzaju nagrania,spacery wirtualne, relacje na żywo to tylko niektóre z pomysłów, które pozwolą agentowi przeprowadzić bezpieczną prezentację nieruchomości, którą klient może obejrzeć we własnym domu, bez wychodzenia. Agenci zaopatrują się również w możliwość korzystania z programów elektronicznych podpisów, a także platform, które pozwalają dostarczyć dokumenty do wielu ważnych instytucji. Pomimo wielu możliwości dostępnych w dobie internetu pośrednicy mają  więcej wolnego czasu. Wykorzystują go na  różnego rodzaju szkolenia w trybie on – line,  które wyposażą agentów nie tylko w nową wiedzę, ale pomogą także przetrwać ten trudny czas. Bardzo ważne jest, aby poinformować za pomocą strony internetowej lub fanpage  o nowych standardach pracy, które zostały wprowadzone do biura. Dzięki temu klienci poczują się bezpieczniej.

Renta planistyczna – czego dotyczy?

W momencie wzrostu wartości danej nieruchomości powstaje obowiązek tak zwanej opłaty planistycznej, inaczej nazywanej rentą planistyczną . Zostaje nałożona przez gminę  na skutek uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego  lub wprowadzenia do niego zmian.  W ten sposób gmina odzyskuje część kosztów poniesionych  w związku z uchwaleniem planu, a także umożliwia szereg inwestycji wyzbywając się atrakcyjnych terenów.

Każda sprzedaż nieruchomości związana jest ze sporządzeniem aktu notarialnego. Notariusz zobowiązany jest w ciągu siedmiu dni od dnia przeprowadzenia transakcji zgłosić ten fakt wójtowi, burmistrzowi, czy prezydentowi danego miasta. Gdy władze otrzymają taką informację,  rozpoczynają postępowanie, którego ma na celu ustalenie, czy zmiana planów zagospodarowania przestrzennego wpłynęła na wartość nieruchomości. Jeżeli wydana decyzja jest pozytywna, właściciel jest zobowiązany dokonać opłaty planistycznej. Kwota, jaką należy uiścić,  zostaje ustalona przez radę gminy podczas uchwalania miejscowego planu zagospodarowania. Zostaje wyrażona w procentach i zgodnie z postanowieniami ustawy nie  może przekroczyć 30 %. Należy pamiętać, że opłata nie może zostać pobrana, jeśli stawka procentowa nie została określona przez radę  w uchwale.

Kto może zostać zwolniony z renty planistycznej ?

Osobami, które  nie muszą wnosić opłaty są rolnicy, którzy zgodnie z ustawą z dnia 20 grudnia 1990r. o ubezpieczeniu społecznym rolników przeniosą nieodpłatnie własność nieruchomości na następcę.

Kwestię renty planistycznej regulują postanowienia z ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Zgodnie z Art. 36.4, czytamy:

„Jeżeli w związku z uchwaleniem planu miejscowego albo jego zmianą wartość nieruchomości wzrosła, a właściciel lub użytkownik wieczysty zbywa tę nieruchomość, wójt, burmistrz albo prezydent miasta pobiera jednorazową opłatę ustaloną w tym planie, określoną w stosunku procentowym do wzrostu wartości nieruchomości, przy czym zbycie nieruchomości musi nastąpić przed upływem 5 lat od dnia wejścia w życie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego”.

 

 

Na rynku brakuje 2 milionów mieszkań

Mimo wysokich cen mieszkania w Polsce schodzą na pniu. Wynika to z cały czas niedostatecznej liczby dostępnych lokali. Podaż nie nadąża za popytem, a ilość brakujących mieszkań szacuje się na 2 miliony.

W ostatnich latach notuje się wzrost cen nieruchomości na poziomie 9-10% rocznie, szczególnie w największych aglomeracjach. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka, a jedną z nich, cały czas niedostateczna podaż lokali. Ponadto wiele mieszkań kupowanych jest jako inwestycja przez osoby dysponujące gotówką. A to oznacza, że te szukające nieruchomości z udziałem kredytu mają mniejsze szanse na jego zakup. W rzeczywistości, mimo wysokiej sprzedaży i bitych kolejnych rekordów w ilości oddanych do użytku lokali, problem mieszkaniowy w Polsce w ostatnim czasie praktycznie w ogóle się nie zmniejszył. A pod względem ilości lokali na mieszkańca wypadamy na tle Europy bardzo mizernie.

 Dane statystyczne

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2018 roku na 1000 mieszkańców przypadało 375 mieszkań. Pod tym względem jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. W 2008 roku było to natomiast około 330 mieszkań. Po danych widać, że tempo wzrostu jest symboliczne.

Eurostat natomiast przedstawia dane na temat przeludnienia, czyli tego jaki odsetek populacji żyje w za małych mieszkaniach. Średnia unijna wynosi 15,4 %, podczas gdy w Polsce wskaźnik ten wynosi 39,2 %. Gorzej pod tym względem wypada Czarnogóra, Serbia, Rumunia, czy Macedonia.

Niedostateczne warunki

Nie jest zadowalająca ponadto jakość dostępnych mieszkań. 8,6% Polaków obejmuje tzw. ubóstwo mieszkaniowe, czyli mieszkają w lokalach, w których np. nie ma łazienki, jest za mało światła słonecznego, czy w ścianach znajduje się wilgoć. Według danych Eurostatu w 2018 roku w raporcie przedstawiającym problem mieszkaniowy na 28 państw Polska znalazła się na 5 miejscu.

Brak rozwiązań

Zdania odnośnie tego, jaka ilość mieszkań byłaby rozwiązaniem są podzielone. Według Jakuba Suwalskiego z Polskiego Instytutu Ekonomicznego konieczne jest wybudowanie 4-5 milionów lokali, aby dorównać średniej europejskiej. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz uważa natomiast, że liczba 440 mieszkań na 1000 mieszkańców byłaby wystarczająca. Nawet taka ilość oznacza jednak, że na rynku brakuje obecnie 2 milionów lokali. W 2018 roku do użytku oddano 207 tysięcy mieszkań, a był to rok pod tym względem rekordowy. Jeśli nawet takie tempo by się utrzymało, to uzupełnienie tej luki zajmie lata.

Do tej pory żaden rząd nie poradził sobie z tym problemem. Obecnie realizowany program Mieszkanie Plus również tej sytuacji nie poprawia. Mieszkania oddawane są w ilości znacznie mniejszej niż zapowiedziana, ponadto program jest adresowany do określonej grupy osób. Wymagania banków w stosunku do kredytobiorców cały czas rosną, podobnie jak koszty kredytów. Brakuje narzędzi, które pozwoliłby młodym ludziom na łatwiejszy i szybszy zakup mieszkania na własność.

 

Zmiana przepisów budowlanych ułatwi prowadzenie inwestycji

Kilka dni temu Sejm przyjął ustawę, która ma ułatwić realizację inwestycji budowlanych, między innymi poprzez możliwość budowania bez zezwolenia. Co się zmieni?

Uproszczona zostanie procedura uzyskiwania odstępstw od przepisów techniczno-budowlanych. Zmiany obejmą także zasady sporządzania projektu budowlanego, samowole budowlane, przeniesienie decyzji pozwolenia na budowę, nielegalne użytkowanie obiektu. Niejasne zapisy ustawy prawo budowlane zostały ponadto doprecyzowane. Ułatwiony zostanie także proces przyłączenia do sieci elektroenergetycznych, gazowych, ciepłowniczych, wodociągowych i kanalizacyjnych. Celem wszystkich tych zmian jest ułatwienie procedur, a tym samym przyspieszenie procesu inwestycyjnego, co ma się przełożyć bezpośrednio na większą liczbę budowanych i oddawanych do użytku mieszkań.

Deregulacja

W nowelizacji, za którą odpowiedzialne jest Ministerstwo Rozwoju, wprowadzona zostanie również deregulacja. Oznacza to, że niektóre inwestycje nie będą wymagały uzyskania pozwolenia na budowę. Mowa tu między innymi o instalacji bankomatów, paczkomatów i podobnych urządzeń.

Legalizacja budynków sprzed lat

Nowe przepisy zezwalają również na legalizację budynków, które powstały w ramach samowoli budowlanej co najmniej 20 lat temu. Procedura legalizacji zyska uproszczoną formę i będzie bezpłatna. Do jej dokonania konieczne będzie przedstawienie ekspertyzy technicznej, która potwierdzi, że obiekt można bezpiecznie użytkować. Niezbędne będzie także przedłożenie geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej.

Pozwolenia na budowę

Odtąd pozwolenie na budowę nie będzie wymagane między innymi przy budowaniu instalacji gazowych wewnętrznych i zewnętrznych, stacji regazyfikacji LNG ze zbiornikiem magazynowania gazu nie większym niż 10 m3, urządzeń melioracji wodnej oraz stawów i zbiorników wodnych, jeśli ich powierzchnie nie będzie większa niż 1 tys. m2, a głębokość nie przekroczy 3m i będą się one znajdować na gruntach rolnych.

Decyzję o pozwoleniu na budowę i pozwoleniu na użytkowanie można będzie uznać za nieważną w czasie 5 lat. Oznacza to, że po pięciu latach od doręczenia lub ogłoszenia decyzji będzie ona niepodważalna. W dotychczas obowiązującym porządku prawnym decyzję taką można było podważyć nawet wiele lat po zakończeniu budowy, co wiązało się z ryzykiem i niemałymi problemami po stronie inwestorów.

Koniec z pobieraniem opłat

Przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne nie będą mogły odtąd pobierać opłat za wydawanie warunków technicznych przyłączenia do sieci. Zwiększy się także bezpieczeństwo przeciwpożarowe budynków, szczególnie takich, w których następuje zmiana przeznaczenia, np. gdy mieszkanie zmieniane jest w przedszkole, a piwnica w pokój zagadek, tzw. escape room. Jest to pokłosie wydarzenia sprzed roku, kiedy to wskutek zaniedbań i braku odpowiednich przepisów przeciwpożarowych, doszło do tragedii, w której zginęło pięć nastolatek. Rząd dotrzymał więc obietnicy i wprowadził przepisy, które mają zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości.

Czy jednak zmiany wpłyną odczuwalnie na zwiększenie inwestycji i ilości budowanych mieszkań, przekonamy się najwcześniej w przyszłym roku, kiedy to pojawią się dane o wynikach sprzedażowych i ilości wydawanych pozwoleń na budowę.

 

Czy płacimy wysokie podatki od nieruchomości?

 

 

Nowy rok oznacza wzrost podatku od nieruchomości. Jak jednak Polska wypada na tle innych krajów? Czy jesteśmy podatkowym rajem, czy raczej nam do niego daleko?

Eksperci portalu Rynek pierwotny.pl, sprawdzili, jakie podatki od nieruchomości płacą mieszkańcy krajów europejskich. Z nowym rokiem w Polsce wzrosły stawki tej daniny, a skutki tego najbardziej odczują przedsiębiorcy.

Podatek – od czego zależy ?

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (Organisation for Economic Co-operation and Development) przedstawia dane potwierdzające, że podatek od nieruchomości obowiązuje w każdym z krajów zrzeszonych w OCED. Jego wysokość najczęściej zależy od powierzchni nieruchomości albo jej szacunkowej wartości rynkowej. Znacznie rzadziej zdarza się opodatkowanie na podstawie wartości nieruchomości netto, czyli wartości rynkowej pomniejszonej o zobowiązania.

Nie do ukrycia

Praktyka opodatkowywania nieruchomości wynika między innymi z tego, że jest to składnik majątku, który trudno ukryć. W Polsce każda transakcja z udziałem nieruchomości wymaga formy aktu notarialnego. Umowę kupna-sprzedaży, czy darowizny może sporządzić wyłącznie notariusz, pod rygorem nieważności takiej umowy. Dodatkowo w naszym kraju prowadzony jest rejestr ksiąg wieczystych nieruchomości, których dane są jawne. Domniemywa się również, że widniejące w nich wpisy są zgodne ze stanem faktycznym. Ponadto podatki z nieruchomości wśród osób najbardziej majętnych mogą być znacznie wyższe (a przy tym stałe) niż podatki za osiągane przez nich dochody.

Polska na tle innych krajów

Z danych przedstawionych przez portal Rynek pierwotny.pl wynika, że w Polsce wpływ podatku od nieruchomości stanowi 1,2 % PKB, dla porównania w Wielkiej Brytanii i Francji jest to kolejno 3,1% i 2,6%. Natomiast jeśli chodzi o wpływy podatkowe do podatek od nieruchomości stanowi ich 3,3% w Polsce, 9,2% i 5,7% w Wielkiej Brytanii i Francji. Pod tym względem wyprzedzamy jednak kraje takie jak Czechy (0,6 % wpływów podatkowych), Słowację (1,2%), Węgry (1,4%), czy Niemcy (1,1%). We wszystkich z wymienionych krajów udział podatku od nieruchomości w PKB jest również niższy niż w Polsce.

Eksperci portalu wskazują, że największy ciężar opodatkowania spoczywa na podmiotach prywatnych, czyli na przedsiębiorcach. Nie można jednak zapominać, że koszty ponoszone przez nich z tego tytułu są pośrednio przerzucane na konsumentów i zakamuflowane w wyższych cenach towarów i usług.

Obowiązek podatkowy w Polsce

Przypominamy jak podatek od nieruchomości wygląda w Polsce. Opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości podlegają nieruchomości lub obiekty budowlane, tj. grunty, budynki lub ich części, budowle lub ich części związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Obowiązek podatkowy powstaje z pierwszym dniem miesiąca następującego po miesiącu, w którym nastąpiło zdarzenie powodujące władanie nieruchomością lub jej składnikami.

Jeżeli obowiązek podatkowy ma związek z istnieniem budowli albo budynku lub ich części, to powstaje 1 stycznia roku następującego po roku, w którym budowa została zakończona, albo w którym rozpoczęto użytkowanie budowli albo budynku lub ich części przed ich ostatecznym wykończeniem.

 

 

 

 

Strata ulgi mieszkaniowej – jak tego uniknąć?

Dzięki skorzystaniu z ulgi mieszkaniowej sprzedając mieszkanie przed upływem 5 lat od jego nabycia można zaoszczędzić tym samym 19% należnej daniny. Warunkiem jest przeznaczenie kwoty uzyskanej ze sprzedaży na własne cele mieszkaniowe. O tym, że przepisy ulegną zmianie pisaliśmy już wcześniej (Ulga mieszkaniowa zmieni się na lepsze). Fiskus wydał interpretację, zgodnie z którą po skorzystaniu z ulgi i zakupie kolejnej nieruchomości, nie trzeba w niej mieszkać latami, aby z ulgi można było skorzystać ponownie.

Jak sytuacja ulgi mieszkaniowej wygląda obecnie?

Najnowsza interpretacja Krajowej Izby Skarbowej z 3 września 2019r. (sygn. 0113-KDIPT2-2.4011. 369.2019.2.KR) potwierdza, że nie ma minimalnego okresu, po upływie którego można przenieść prawo własności lokalu, aby nie stracić ulgi mieszkaniowej. Regulacji takich brak w przepisach prawa, próżno jej również szukać w orzecznictwie organów administracyjnych i wykładni organów skarbowych.

Oznacza to, że po zakupie nieruchomości, na którą przeznaczono środki z ulgi mieszkaniowej, nie trzeba w niej mieszkać kilka lat, aby móc ją sprzedać i ponownie skorzystać z ulgi. Podatnicy miewali bowiem wątpliwości co do tego, jak długo należy zajmować lokal, aby nie stracić ulgi, która przysługiwała w związku z jego nabyciem. Czy trzeba czekać do przedawnienia zobowiązania podatkowego?

Okazuje się, że nie. Do sprzedaży nowo zakupionego mieszkania może nas bowiem zmusić sytuacja życiowa. Nagłe pogorszenie sytuacji finansowej, czy stanu zdrowia. Ważne jednak, aby w nowym lokalu pomieszkać chociaż przez kilka miesięcy. A to dlatego, że ulga podatkowa przysługuje osobom, które środki ze sprzedaży nieruchomości przeznaczyły na realizację własnych celów mieszkaniowych. Zakup mieszkania na wynajem takich celów nie realizuje, podobnie jak zakup mieszkania dla dziecka. Aby więc organy podatkowe nie poddały w wątpliwość podstawy do skorzystania z ulgi, z mieszkania trzeba przez jakiś czas rzeczywiście korzystać. Pamiętajmy, że fakt ten fiskus może łatwo zweryfikować, np. na podstawie rozmowy z sąsiadami.

Jednak sprzedając kolejne mieszkanie, ponownie stajemy się zobowiązani do zapłaty podatku dochodowego w wysokości 19%, czego możemy uniknąć korzystając z ulgi mieszkaniowej po raz drugi.

Inna możliwość uniknięcia podatku

Jest jeszcze jedna możliwość uniknięcia zapłaty podatku. Z obowiązku tego podatnik zostaje zwolniony, gdy zakupione mieszkanie podaruje najbliższej osobie. Przepisy prawa podatkowego ani orzecznictwo organów podatkowych oraz sądów administracyjnych nie określają (…) minimalnego okresu, po którym podatnik może przenieść prawo własności do lokalu mieszkalnego, tak by nie utracić prawa do skorzystania z ulgi. Prawa do zwolnienia nie traci zatem podatnik, który nabył lokal mieszkalny (udział w lokalu) na cele mieszkaniowe, mieszkał w tym lokalu mieszkalnym np. przez kilka miesięcy, a następnie przedmiotowy lokal (udział) zbył w drodze darowizny lub sprzedaży. (…)” – wskazano w uzasadnieniu interpretacji.

Pamiętajmy jednak, że pierwsze kilka miesięcy musimy w mieszkaniu spędzić, aby skarbówka nie podważyła, że środki ze sprzedaży poprzedniego mieszkania zostały wykorzystane na własne cele mieszkaniowe.

Pozwolenie na budowę będzie łatwiejsze do uzyskania

Pozwolenie na budowę to często sprawa spędzająca sen z powiek osobom chcącym zrealizować marzenie o budowie domu. Rząd przyjął projekt nowelizacji, który zmieni procedurę pozyskiwania pozwolenia. Zmniejszenie formalności i prostsze zasady mają skrócić czas potrzebny do rozpoczęcia inwestycji.

Obecna ustawa wymaga zmian

W listopadzie Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo budowlane oraz niektórych innych ustaw. Zmiany mają na celu uproszenie i przyspieszenie procesu inwestycyjno – budowlanego. Podczas pracy nad nowelizacją zaznaczano, że obecnie obowiązujące procedury są zbyt rygorystyczne i narzucają na inwestorów zbyt nadmierne obowiązki. Dodatkowo niektóre przepisy budziły wątpliwości interpretacyjne.

W komunikacie wydanym przez CIR wyjaśniono, co się zmieni po wejściu w życie nowelizacji. „Łatwiej będzie można zalegalizować, co najmniej 20-letnie, samowole budowlane. Dzięki temu zostaną one włączone do systemu kontroli bezpieczeństwa. Warunkiem uproszczonej, bezpłatnej procedury będzie przedstawienie ekspertyzy technicznej, potwierdzającej możliwość bezpiecznego użytkowania obiektu i geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej” – wskazano.

Projekt budowlany będzie odtąd składał się z projektu zagospodarowania działki lub terenu (usytuowanie, układ komunikacyjny, informacja o obszarze oddziaływania obiektu), architektoniczno-budowlanego (układ przestrzenny, projektowane rozwiązania techniczne i materiałowe) oraz technicznego (opis konstrukcji, instalacji, charakterystyka energetyczna).

Pozwolenie na budowę a wymagana dokumentacja

Przy składaniu wniosku o wydanie pozwolenia na budowę trzeba będzie złożyć mniej dokumentów niż do tej pory. Zmniejszy się również liczba wymaganych egzemplarzy projektu budowlanego, który się do takiego wniosku dołącza. To, czy budynki będzie można podłączyć do sieci ciepłowniczej będzie sprawdzane przez projektanta, a rozwiązanie takie ma na celu wspieranie programu „Czyste powietrze”, zmniejszając tym samym liczbę gospodarstw domowych ogrzewanych piecami. Jeśli będzie to możliwe, wówczas działka budowlana zostanie do takiej sieci podłączona.

W projekcie wprowadzono również pięcioletni termin na stwierdzenie nieważności decyzji pozwolenia na budowę i decyzji o pozwoleniu na użytkowanie. Dotychczas takiego terminu nie było i stwierdzenie nieważności mogło nastąpić nawet wiele lat po wybudowaniu budynku.

Niektóre inwestycje zwolniono z obowiązku uzyskania pozwolenia na budowę. Dotyczy to instalacji gazowych wykonywanych wewnątrz i na zewnątrz użytkowanego budynku, a także przydomowych tarasów naziemnych. Jak podkreślano, zmiany mają przyspieszyć i ułatwić powstawanie nowych inwestycji.

Zapraszamy również do zapoznania się z naszym artykułem na temat tego jak przygotowac się do budowy domu Budowa domu – co trzeba wiedzieć

 

Czym jest stała stopa procentowa przy kredycie? Nowelizacja Rekomendacji S.

 

 

Już niedługo banki będą oferowały kredyty ze stałą stopą procentową.

Co to oznacza dla przyszłych kredytobiorców i jak wpłynie na ceny kredytów?Szczególnie tych hipotecznych.

Dzięki stałej stopie kredytowej już w dniu zaciągnięcia kredytu znamy wysokość raty, jaką będziemy płacić przez co najmniej kilka lat. Dzięki temu kredytobiorcy nie muszą martwić się zmianami rynkowymi, w tym zmianą wysokości stóp procentowych.

Obecnie większość, jeśli nie wszystkie kredyty hipoteczne w Polsce udzielane są ze zmienną stopą procentową. Oznacza to, że wysokość płaconej co miesiąc raty będzie się zmieniać wraz ze zmianą stóp procentowych, a różnica na przestrzeni lat może być odczuwalna. Tymczasem trend ten w innych krajach jest zupełnie odwrotny i prym wiodą kredyty ze stałym oprocentowaniem, przynajmniej przez jakiś czas trwania umowy.

Wibor

Bank przyznając kredyt bazuje na stawce WIBOR, który jest aktualnym kosztem, po którym banki pożyczają pieniądze. Mimo, że załącznikiem do umowy kredytu jest harmonogram spłat, to wysokość wskazanych tam rat może się zmieniać. Wysokość stóp procentowych ustalana jest przez Radę Polityki Pieniężnej. Od kilku lat jest utrzymywana na historycznie niskim poziomie. Sytuacja nie będzie jednak trwała wiecznie.

W większości krajów Unii Europejskiej kredyty oprocentowane są stałą stopą, co oznacza, że wysokość raty nie ulega zmianie przez określony w umowie okres – roku, dwóch, czy nawet kilkunastu lat. Wówczas kredytobiorcom niestraszne są decyzje dotyczące podniesienia stóp procentowych, ponieważ pozostają one bez wpływu na kredyt i wysokość zobowiązania.

Po upływie określonego czasu kredytobiorca albo przedłuża z bankiem umowę na stałe oprocentowanie, albo resztę kredytu będzie spłacał ze stopą zmienną. Ryzyko, jakie w tym wypadku ponosi polega na tym, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, jaka będzie wysokość stóp procentowych za kilka lat. Być może będzie to wartość korzystna, jednak może się zdarzyć, że w tym czasie stopy procentowe mocno podskoczą.

Nowelizacja Rekomendacji S

Zgodnie z nowelizacją Rekomendacji S przygotowaną przez KNF, za rok kredyty takie będą dostępne również w Polsce, a klienci będą mogli wybrać oprocentowanie zmienne lub chociaż częściowo stałe. Jest to zabezpieczeniem kredytobiorcy przed zawirowaniami na rynku i decyzjami RPP, jednak dopiero po spłacie kredytu będzie można stwierdzić, które rozwiązanie byłoby lepsze i tańsze. Ponadto banki powinny umożliwiać klientom zmianę oprocentowania przy już udzielonym kredycie ze zmiennej stopy procentowej na stałą lub okresowo stałą. Dotyczyć to będzie również umów kredytowych zawartych przed wejściem w życie zmian.

Jak pokazują dane z krajów, w którym produkty takie funkcjonują, z reguły kredyty ze stałą stopą procentową są droższe, co może zniechęcić do ich wybierania przyszłych kredytobiorców. Banki mogłyby ich zachęcić lepszymi ofertami, przekonując w ten sposób do teoretycznie bezpieczniejszego rozwiązania. Jaki będzie odzew rynku, okaże się jednak dopiero po wejściu zmian w życie.

 

 

 

Kto odpowiada za odpady na działce?

Za odpady na działce zawsze odpowiada właściciel ?  Nic bardziej mylnego.

Właściciel, który wskaże osobę, która odpady podrzuciła, może uniknąć niesłusznego oskarżenia.

Mimo rosnącej świadomości o tym, jak ważna jest ochrona środowiska, nadal znajdują się osoby, które swoje śmieci zamiast do odpowiedniego pojemnika wolą wywieźć i wyrzucić do lasu lub na czyjąś działkę. Domniemywa się, że właścicielem odpadów jest właściciel gruntu, na którym są one składowane.

Co jednak w sytuacji, gdy ktoś odpady te na nasz grunt podrzucił?

Wyrok WSA w Opolu potwierdził, że właściciel gruntu może uniknąć odpowiedzialności za odpady, jeśli wskaże osobę, która tymi odpadami dysponowała. Sprawa przed sądem ciągnęła się od niemal czterech lat. Wójt zainteresował się odpadami składowanymi na jednej z działek. Dowiedział się tego od właściciela sąsiedniej działki, któremu przeszkadzały składowane na pobliskiej nieruchomości bale wykładzin.

Wizja lokalna

Po przeprowadzeniu wizji lokalnej ustalono, że odpady zostały przywiezione przez osobę, która podpisała z właścicielem działki umowę przedwstępną. Nie udało się ustalić miejsca pobyty tej osoby. Wójt wystąpił  do sądu o ustanowienie kuratora. Po jego ustanowieniu wójt wydał decyzję nakazującą usunięcie odpadów. Jednocześnie w sądzie trwała rozprawa karna o ukaranie mężczyzny za zanieczyszczenie gruntów śmieciami z wykładzin. Sąd potwierdził winę właściciela odpadów. Wójt dołączył do akt sprawy wypis i wyrys z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Plan potwierdził, że dla tej działki nie przewidziano możliwości składowania odpadów. Samorządowe Kolegium Odwoławcze potwierdziło stanowisko wójta i sądu, wskazujące odpowiedzialnym za odpady wyłącznie mężczyznę, który je przywiózł.  SKO wskazało, że zgodnie definicją zawartą w art. 3 ust. 1 pkt 19 ustawy o odpadach posiadaczem odpadów jest m.in. osoba fizyczna będąca w posiadaniu odpadów, przy czym domniemywa się, że władający gruntem jest posiadaczem odpadów znajdujących się na tym gruncie. Domniemanie takie można jednak obalić przez wskazanie innej osoby, która takie odpady posiada.

Odwołanie od decyzji

Powołany kurator nie zgodził się jednak z tym orzeczeniem i złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego podnosząc, wydanie decyzji odbyło się w oparciu o błędne ustalenia, a także że wydano ją w oparciu o wyrok karny, który nie rozstrzygał o kwestii posiadania odpadów w rozumieniu ustawy o odpadach. Dodatkowo wskazano, że umowa sprzedaży gruntu nie została sfinalizowana (zawarto jedynie umowę przedwstępną), a w toku postępowania nie ustalono, dlaczego odpadami nie interesowała się właścicielka gruntu.

14 listopada tego roku WSA skargę oddalił i podtrzymał decyzję wójta. Uznano, że w toku postępowania udowodniono, że do nielegalnego składowania odpadów przyczynił się wyłącznie skarżący, a brak zainteresowania właścicielki gruntów nie może tych ustaleń podważać. W uzasadnieniu podkreślono jednak, że wprowadzone przez ustawodawcę domniemanie prawne odpowiedzialności za odpady władającego powierzchnią gruntu zanieczyszczonego odpadami, zdejmuje z organów prowadzących postępowanie obowiązek dociekania z urzędu, kto był wytwórcą odpadów. Władający gruntem musi bowiem mieć świadomość dbałości o stan swoich nieruchomości i odpowiedzialności na zasadzie ryzyka za działania osób trzecich prowadzące do zanieczyszczenia ich nieruchomości.

Kolor roku 2020 wybrany.

 

Firma Pantone wybrała kolor, który będzie wyznaczał trendy w najbliższych miesiącach. W 2020 r tym kolorem będzie Classic Blue.

Ponadczasowy i elegancki, który jednocześnie działa na nas wyciszająco i uspokajająco. Kolor roku 2020 został właśnie ogłoszony przez firmę Pantone, która od wielu lat promuje w ten sposób swoje kolorystyczne wzorniki. W poprzednich latach wybranymi kolorami były Living Colar, a wcześniej Ultra Violet.

Sukces firmy

Jest to przemyślana kampania marketingowa, która pozwoliła Pantone zmienić się z firmy poligraficznej do rozpoznawalnej na całym świecie marki. Ten prosty przekaz wizualny w rzeczywistości wyznacza trendy w branży wnętrzarskiej i wykończeniowej. Ściany i meble w takim kolorze będą dominowały w sklepach w przyszłym roku. Sukces tej strategii spowodował, że swoje kolory roku ogłaszają również inne firmy, jednak to kolor Pantone jest najbardziej wyczekiwanym.

„PANTONE 19-4052 Classic Blue” jest odcieniem ponadczasowym odzwierciedlającym niebo o zmroku. Działa uspokajająco i relaksująco. Classic Blue również ułatwia koncentrację, sprawdzi się więc nie tylko w domu, ale również w pomieszczeniach biurowych. Jest szczególnie polecany do takich miejsc, gdzie na co dzień stykamy się z hałasem, natłokiem informacji i bodźców.

Dlaczego własnie Classic Blue ?

Latrice Eisman Executive Director w Pantone Color Institute wyjaśnia również, iż kolor ten przypomina wieczorne niebo, co zachęca do otwarcia się na przepływ komunikacji i poszerzania horyzontów. Classic Blue daje ponadto poczucie bezpieczeństwa i stabilności.

Eksperci Pantone Color wybierając kolor roku szukają inspiracji nie tylko w przyrodzie. W tym celu przyglądają się również modzie, miejskim ulicom, galeriom sztuki, kinu, popularnym kierunkom podróży, czy nowościom w designie.

Jeśli więc szukacie inspiracji do wykończenia lub odświeżenia swojego wnętrza, kolor Classic Blue może przypaść wam do gustu.